Krótka historia
Historia nawiedzonego domu szkolnego Calgary'ego jest przedmiotem dyskusji na paranormalnym torze od dziesięcioleci. To powiedziawszy, dokładne daty i okoliczności tego, co tam się wydarzyło, są pogrążone w tajemnicy. Niektóre relacje odnoszą się do pożaru, który zniszczył szkołę w latach dwudziestych, podczas gdy inne odnoszą się do lat pięćdziesiątych. Po zagłębieniu się w historię zwykle wierzę, że ta druga jest bardziej prawdopodobna.
Liczba ofiar, które podobno zginęły, jest również niepewna. Liczby wahają się od samotnego dziecka do całej populacji studentów. Wszystkie dowody, które udało mi się zebrać, prowadzą mnie do wniosku, że prawdopodobnie trzy życia zostały stracone.
Druga opowieść, którą słyszałem wiele razy na przestrzeni lat, zawsze była fascynacją, której nie da się łatwo wyjaśnić. Być może dlatego, że moja matka nie jest wierząca w zjawiska paranormalne, sama w sobie pokładam dużą wiarę. Nawet wyrażając swoje wątpliwości, swobodnie mówi o spotkaniach z duchami tych, którzy już nie żyją.
Licealne doświadczenia mojej matki z istotą widmową nigdy nie były ze mną związane z odrobiną strachu z jej strony. Raczej historie były opowiadane w sposób wiarygodny, zarezerwowane dla ludzi takich jak moja matka, którzy nie są łatwo grzechotać.
Z tym wszystkim na uboczu; zaczynajmy.
Plac Diabła
Miasto Calgary leży w kanadyjskiej prowincji Alberta. Licząca ponad milion osób populacja jest miejscem, w którym zderzają się kultura i przyroda. Kiedyś był także domem dla instytucji edukacyjnej, która na zawsze byłaby zniszczona przez tragiczne wydarzenie, z którego nigdy nie wyzdrowieje. Później to, co kiedyś było bezpieczną przystanią dla dzieci, będzie znane jako „Plac Diabła”.
Jak głosi legenda, budynek szkoły został spustoszony przez tajemniczy pożar, który przeciął budynek pewnego lata w połowie XX wieku. Niektóre raporty twierdzą, że tylko jeden uczeń był w stanie uciec od piekła, podczas gdy wszyscy inni zginęli w płomieniach. Powszechnie uważa się, że trzech uczniów, którzy uczestniczyli w zajęciach letnich, zginęło, skulając się w piwnicy. W każdym razie życie straciło życie, a szkoła przestała działać.
Wydaje się, że nikt nie wie na pewno, jak zaczął się pożar. Jedną z często wspominanych możliwości jest to, że przechodzący włóczęga oblał placówkę środkiem przyspieszającym, a następnie zapalił zapałkę i rzucił ją za siebie, gdy uciekał z budynku. Gdyby tak było, dlaczego ktoś bez powiązań ze szkołą popełniłby tak niesprowokowany czyn złośliwości, nie jest znany.
Inna teoria głosi, że zakonnica, która była dyrektorką akademii, odwróciła się od wiary, zamiast tego zdecydowała się przyłączyć do Szatana. Uważa się, że podpaliła szkołę, aby udowodnić swoje oddanie władcy podziemi; młode dziewczyny, które straciły życie, były po prostu ofiarnymi barankami w umowie, którą zorganizowała.
To, co beznadziejna kobieta z materiału otrzymała w zamian za spalenie żywych ofiar w szkole, jest kolejną tajemnicą w tym dziwnym przypadku. Jedna z teorii, która się utrwaliła, mówi, że zabrała kochanka, który zajmował się czarną sztuką. To pod jego przewodnictwem dokonała nikczemnego czynu.
W latach po tragedii to, co pozostało ze szkoły, stało się miejscem, którego należy unikać za wszelką cenę. Przechodnie twierdzili, że słyszeli krzyki dziewcząt uwięzionych w piwnicy, gdy płomienie ogarnęły budynek. Mówi się również, że gryzący zapach dymu czasami unosi się z resztek fundamentu, zmuszając każdego w pobliżu do zakrycia nosa i ust, gdy uciekają z okolicy.
Mieszkańcy mieszkający w pobliżu szkoły zgłaszali, że na przednich szybach samochodów widnieją odciski dłoni dzieci, jakby dziecko próbowało zwrócić na siebie uwagę. Żadne dzieci nie byłyby widoczne gołym okiem, kiedy miały miejsce te zdarzenia. Widmowe wrażenia zniknęłyby tak szybko, jak się pojawiły.
Odgłosy śmiechu dzieci dobiegały również z miejsca, w którym kiedyś był plac zabaw. Poszukiwacze ciekawości regularnie odwiedzali teren w nadziei, że usłyszą bezcielesne głosy lub ujrzą jednego z duchów, które podobno prześladowały miejsce, w którym ich życie zakończyło się w ten fatalny letni dzień.
Z biegiem lat podjęto kilka prób usunięcia fundamentu, dzięki czemu pogłoski uspokoiły się raz na zawsze. Za każdym razem, gdy wprowadzano maszynę do burzenia resztek budynku, wysiłki robotników były udaremniane.
Spycharki i inny sprzęt, który był w idealnym stanie technicznym, nagle przestałby działać bez wyraźnego powodu. Próbując jak mogą, pracownicy nie mogli sprawić, by jakikolwiek z ich maszyn działał na miejscu. Dopiero po oderwaniu od konstrukcji sprzęt znów będzie działał normalnie. Mniej więcej w tym czasie miejscowi zaczęli wierzyć, że coś uniemożliwiało odkrycie ostatnich pozostałości szkoły.
Właściciel ziemi, na której niegdyś stała szkoła, doniósł, że nieruchomości były nieustannie oblegane przez intruzów, którzy byli o wiele bardziej przerażający niż duchy i gobliny. Był zdeterminowany, aby pozbyć się tego, co pozostało z budynku, aby mógł zagospodarować ziemię, niezależnie od tego, czy duchy rezydentów będą współpracować, czy nie.
Po kilku staraniach o zburzenie posiadłości, zadanie zostało ostatecznie ukończone w 2017 roku. Dopiero wtedy Plac Diabła, który stał się punktem orientacyjnym i lokalną atrakcją, został na dobre zamknięty dla świata.
Od czasu usunięcia ostatnich fragmentów szkoły nie odnotowano żadnych działań na miejscu. Być może rozpoczęło się uzdrowienie, gdy ostateczne pozostałości obiektu zostały rozebrane i zakopane, pozwalając duchom tych, którzy stracili tam życie, na przejście i znalezienie spokoju.
Źródła
- Wikipedia
- Wiadomości CBC
- Youtube
Profesor
Moja matka urodziła się i wychowała w małej społeczności położonej w chwalebnych górach Zachodniej Wirginii. Uczęszczała do jednopokojowego domu szkolnego, zanim pod koniec lat 40. ukończyła nieco większą szkołę średnią. Tam spotkała jedynego nauczyciela, który wywarłby niezatarte wrażenie, nie tylko na niej, ale także na wielu jej kolegach z klasy. W życiu był życzliwym mentorem. Jednak w chwili śmierci naprawdę ujawniły się głębiny jego zaangażowania.
Mężczyzna, który wolał, aby jego uczniowie zwracali się do niego po prostu jako „profesor”, faktycznie nazywał się Eddie. Moja matka nie jest pewna, czy Eddie był jego imieniem czy nazwiskiem, ponieważ zawsze nazywała go swoim akademickim pseudonimem. W każdym razie przez lata był ostoją szkoły, mimo że wciąż był stosunkowo młodym mężczyzną w wieku około czterdziestu lat.
Moja matka przypomina mu, że jest wysoki i dość cienki, z oblizanymi włosami, które były czarne jak węgiel. Nie był zbyt rozmowny ani demonstracyjny, ale zdołał wzbudzić szacunek dla nauczycieli akademickich, którzy przenieśliby wielu jego uczniów do szkół wyższych.
Moja matka wspomina, że pan Eddie ma swobodny styl nauczania. Bardziej zależało mu na tym, aby jego uczniowie doświadczali życia, niż na znajomości każdej konfiguracji geometrycznej. Był jedynym nauczycielem, o jakim kiedykolwiek słyszano, który pozwoliłby swoim uczniom wyszukiwać odpowiedzi w trakcie egzaminów. Jego metody nie były normą, ale utrzymywanie w klasie jak najbardziej bezstresowej pracy wydawało się działać zarówno dla nauczyciela, jak i uczniów.
Byłoby to mniej więcej w latach 1949-50, kiedy los zadał cios, który nieodwracalnie zmieniłby zarówno szkołę, jak i jej uczniów. Pan Eddie zabrał jedną ze swoich lekcji do miejscowej wodopoju na jeden dzień w ramach programu nauki przyrody. Było to mile widziane wytchnienie w klasie zarówno dla nauczyciela, jak i jego uczniów.
Kiedyś w ciągu dnia, gdy pan Eddie eskortował swoich uczniów przez las i wskazywał na różnorodną florę i faunę, był ukąszony tym, co niektórzy z obecnych zidentyfikowali jako osę. Kiedy nastolatkowie patrzyli z przerażeniem, nagle złapał się za gardło i upadł na ziemię.
W panice kilku chłopców uciekło, dopóki nie dotarli do wiejskiego domu, w którym wezwali pomoc dla swojego nauczyciela. Zanim ta pomoc nadeszła, pan Eddie leżał blady i nieruchomy na polanie. Później ustalono, że cierpiał na reakcję alergiczną na jad osy.
Moja matka nie była obecna w dniu, w którym pan Eddie spotkał swój los, ale słyszała tę historię wiele razy od przyjaciół, którzy byli świadkami tragicznych wydarzeń. Wielu z nich zostało poobijanych faktem, że nie byli w stanie udzielić pomocy, gdy patrzyli, jak nauczyciel umiera na ich oczach.
Po tragicznej stracie pana Eddiego niewiele zrobiono, by złagodzić żal pracowników lub studentów. W tamtych czasach było trochę inaczej. Nastolatkom, którzy byli tego dnia na wycieczce, nie udzielono żadnych porad. Nikt nie rozmawiał o tej sprawie z uczniami, którzy stracili jednego ze swoich ulubionych nauczycieli. Zamiast tego lekcje były kontynuowane, jak zwykle, z niewielką lub żadną wzmianką o panu Eddie. Logika wydawała się wtedy taka, że najlepiej było uspokoić sprawę i iść dalej. Wszyscy zaangażowani wkrótce dowiedzą się, że to nie będzie takie proste.
Niedługo po wznowieniu zajęć zarówno instruktorzy, jak i uczniowie zauważyli dziwne wydarzenia w szkole. W środku klasy okno otwierałoby się bez wyraźnego powodu, nawet gdy wszyscy uczniowie siedzieli, a nauczyciel stał na czele klasy. Gdy okno przestępcy zostanie zamknięte, inne otworzy się na jego miejscu. Czasami ta dziwna gra trwała cały dzień.
Było to znaczące, ponieważ pan Eddie zawsze miał otwarte przynajmniej jedno okno, niezależnie od pogody, ze względu na jego silne przekonanie, że świeże powietrze zapobiegnie chorobom. Mimo że wielu uczniów niepokoi fakt, że okna same się otwierają, nauczyciele nie chcieli przyznać, że dzieje się coś niezwykłego. Po prostu kontynuowali lekcję dnia, jakby nic nie było nie tak.
Wielu uczniów, w tym moja matka, twierdziło, że kilkakrotnie słyszało głos pana Eddiego w korytarzu. W życiu był odpowiedzialny za monitorowanie przyjść i odejść uczniów w czasie przerw i, najwyraźniej, nadal tak było.
Wspomina czas, kiedy przestała korzystać z toalety pewnego ranka przed rozpoczęciem szkoły i, bojąc się, że zostanie oznaczona jako spóźniona, biegła do klasy, gdy usłyszała surowy głos ostrzegający ją, by zwolniła i poszła. Mimo że była wtedy jedyną osobą na korytarzu, natychmiast rozpoznała głos pana Eddiego. Inni studenci również donosili, że słyszeli głos profesora w małym korytarzu.
Pan Eddie był znany w szkole jako swego rodzaju damski mężczyzna. Zgodnie ze swoją rolą jako Casanova, oblałby się popularnym w tamtym czasie pachnącym płynem po goleniu. Długo po jego śmierci podobno zapach unosił się w całym budynku. Moja matka mówi, że czasami zapach był przytłaczający do tego stopnia, że dusiła się. Porównała to do dni, w których pan Eddie chodził po biurkach uczniów podczas wykładów.
W przerwie na lunch i po szkole uczniowie zbierali się i porównywali notatki o wszystkich dziwnych wydarzeniach, które miały miejsce od śmierci Eddiego. Wkrótce dowiedzieli się, że wielu z nich miało bardzo podobne doświadczenia.
Jedna dziewczyna, która walczyła podczas testu, który desperacko musiała zdać, twierdziła, że ktoś szepnął jej do ucha odpowiedzi. Zaskoczona głosem, który zdawał się dochodzić znikąd, dziewczyna nerwowo zapisywała słowa podczas ich wypowiadania. Kiedy otrzymała swoje wyniki, stwierdziła, że poprawnie odpowiedziała na każde pytanie. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że jej wybawcą był pan Eddie.
Inni uczniowie twierdzili również, że ich upadły nauczyciel zapewnił ich, gdy byli na krawędzi rezygnacji z nauki. Chociaż nikt nie doniósł, że kiedykolwiek widział pana Eddiego, jego charakterystyczny głos zachęciłby ich i poprowadziłby przez nawet najtrudniejsze projekty.
Była tylko jedna niezapomniana okazja, kiedy obecność pana Eddiego wydawała się mieć bardziej mroczną naturę. To niepokojące wydarzenie miało miejsce pewnego dnia podczas przerwy na lunch. Gdy moja matka i kilku innych uczniów siedziało na trawie, osa nagle wylądowała na jednym z jej przyjaciół. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, kolejna osa, a potem kolejna, zaczęła świecić wokół nich.
Wszyscy w grupie, a także inni, którzy nawet nie wiedzieli, co się dzieje, podskoczyli i zaczęli krzyczeć o bezpieczeństwo budynku. O dziwo, nikt nie został ukłuty podczas walki wręcz, mimo że dziesiątki os osiadły na niczego niepodejrzewających uczniów.
Osy roją się z niszczycielskimi konsekwencjami dla każdego, kto wejdzie im na drogę. Jednak tego dnia wydawało się, że ich wspólnym celem było przestraszyć uczniów i zmusić ich do wycofania się do budynku szkoły.
Później krążyły plotki, że wydano „baczność” dla mężczyzny, który uciekł z więzienia w sąsiednim hrabstwie. Plotki wirowały, że pan Eddie wysłał osy w celu ochrony studentów przed niebezpiecznym uciekinierem. Oczywiście, to wszystko było przypuszczeniem. Moja matka nie pamięta, czy ktokolwiek kiedykolwiek dowie się na pewno, czy taki człowiek w ogóle istniał. Dziwne było to, że osy oszczędzały wszystkich zaangażowanych w gniew swojego żądła.
W każdym razie osy stanowiły bardzo realne i przerażające zagrożenie, którego młodzież wkrótce nie zapomni. Moja matka, na przykład, była przerażona osami do tego stopnia, że aż wpadła w panikę, jeśli słyszy nawet najmniejszy bzyczący dźwięk, gdy jest na zewnątrz. Nadal mówi, że nikt, kto nie był tam, nie wyobraża sobie, ile osy otaczało ich tego dnia.
Po tym, jak moja mama ukończyła szkołę średnią, straciła kontakt ze szkołą i działaniami w jej murach. Pozostała w okolicy jeszcze kilka lat, zanim przeprowadziła się do większego miasta. W tym czasie mówi, że od czasu do czasu słyszała, że duch pana Eddiego wciąż był na dobrej drodze.
Trudno powiedzieć, jaką siłą związał nauczyciela z miejscem, w którym był poświęcony w życiu. Być może jego śmierć nastąpiła tak nieoczekiwanie, że nie mógł zaakceptować ani zrozumieć, co się stało. To może wyjaśniać, dlaczego po jego śmierci wrócił do szkoły i próbował wznowić obowiązki.
Z czasem mógł uporać się z sytuacją i zaakceptować swój los, co pozwoliło mu przejść do zaświatów. Możliwe jest również, że pozostanie na posesji, na zawsze uwięziony w wybranym przez siebie świecie; taki, w którym gra rolę profesora na wieczność.