Mój dziadek uwielbiał opowiadać historię o duchach i był w tym dobry. Prześladował tę nawiedzoną opowieść swoje dzieci i wnuki. W formie pisemnej mogło to wyglądać mniej więcej tak ...
Ojcze McEntee
Kościół św. Michała siedzi jak szlachta na wiejskim wzgórzu. Jako wartownik sam posąg archanioła stoi nad progiem kościoła strzegącego oddanych. Historia Kościoła mówi: „Prawie sto dziewięćdziesiąt lat temu w Europie wolności osobiste ulegały zmniejszeniu. W Niemczech na horyzoncie pojawiły się pobory do wojska, a poszukiwacze przygód szukali w Nowym Świecie lepszego stylu życia”. Parafia rozwijała się i prosperowała od skromnego początku w 1836 roku. Ale pod koniec 1800 roku utrzymywała straszny sekret.
Wielebny John McEntee rozpoczął swoje pastorstwo w St. Michael's w lutym 1894 r. Do lipca 1895 r. Byłby martwy, ale jego krótki czas na pastora okazałby się cenniejszy niż jakikolwiek tu lub w zaświatach.
Ojciec McEntee pozostał w ceglanej plebanii, która siedziała niżej na wzgórzu na lewo od dużego kamiennego kościoła. Cmentarz był jego bocznym dziedzińcem i sięgał wzgórza pod kościołem i dalej. Skończył swój dzień jak każdy inny - przy stole w kuchni, podczas gdy Ambros, wyblakły Niemiec, położył przed nim talerz spaetzle i currywurst i spokojnie wyszedł z domu. Tego dnia ojciec McEntee zjadł niewiele. Jego zdolność do smakowania pozostawiała go w późniejszych latach i był zmęczony. Wspiął się po schodach, przebrał w nocną bieliznę i wraz z Heinim, jego wiernym pasterzem śpiącym na plecionym dywaniku obok niego, zasnął różaniec wciąż zwisający z jego palców.
Gwizdy i płacz na cmentarzu
W środku nocy coś obudziło starego duchownego. Heine uniósł się na dywanie, obnażył zęby, a pod futrem wibrował niski wark. Ktoś szedł przez cmentarz, gwiżdżąc melodię. Gwizd zbliżał się, a potem rozległo się pukanie do drzwi plebanii. Ojciec McEntee podskoczył i włożył płaszcz, który leżał na pniu na dole łóżka. Kiedy otworzył drzwi do sypialni, Heine wystrzelił ze schodów. Musiał to być parafianin, pomyślał ksiądz, gdy manewrował schodami. Heine już przy drzwiach czekał i warczał. Ale zanim ksiądz McEntee otworzył drzwi, usłyszał głęboki płacz. Stary kapłan otworzył drzwi i gwałtownie przeszukał teren kościoła oraz ścieżkę cmentarza. Nie widział nikogo. Być może wstydzili się i ukrywali. Kapłan wiedział, że wysiłek włożony w to, by Niemcy obnażyli ich dusze w konfesjonale. Dowiedział się od tych ludzi, że spowiedź nie zawsze odbywa się zgodnie z harmonogramem - czasami zdarza się, gdy ktoś się łamie, i może to być zawsze i wszędzie. Pole, pobocze, łoże śmierci. „Cześć”, zawołał stary kapłan „jest w porządku - możesz do mnie przyjść”… ale zawodzenie trwało i zaczęło blaknąć do nagrobków i wkrótce noc była cicha.
„Chodź, Heine”, wyszeptał kapłan. „Teraz będziemy spać”. Wspólnie zarządzali schodami i po szybkiej modlitwie za zniechęconą duszę, która pojawiła się tej nocy, oboje zasnęli.
Piątek świtał wcześnie, a wiosną w powietrzu. Ambros ugotował, ustawił śniadanie i zniknął. Heine grał wśród nagrobków, a następnie poszedł za starym kapłanem do świątyni, gdzie odmawiano szybki różaniec. Znów na zewnątrz pies węszył wokół cmentarza i grzebał w skrawku ziemi. Czekał na werandzie szkoły po drugiej stronie ulicy, gdzie benedyktyńskie siostry z Erie kierowały studiami, a ojciec McEntee poszedł rano, aby się przywitać i pobłogosławić uczniów. Czekał w plebanii, kiedy ksiądz zjadł lunch z Sodality Młodych Dam i tego wieczoru po kolacji czekał ponownie, gdy ksiądz uczestniczył w spotkaniu Rycerzy Świętego Jerzego.
Po powrocie do plebanii ksiądz McEntee podzielił się z Heine twardym ciastkiem i zgłosili się na noc.
Duch!
I gdzieś w środku nocy kapłan rzucił się do łóżka, szukając Heine, która stała warcząc przy drzwiach sypialni. A potem przyszedł znajomy gwizd z poprzedniej nocy. Kapłan chwycił płaszcz i zszedł na dół, po czym znów zapukał, zanim wszedł do drzwi. Zaskoczyło go to i zawahał się chwilę przed otwarciem drzwi. Ale tam, w chłodnym nocnym powietrzu, nikogo nie było widać. A kiedy zawodzenie zaczęło się od nowa, kapłan podążył za dźwiękiem na cmentarz i chociaż usłyszał, że nadal nie widzi. I właśnie w tym momencie przechylił głowę w kierunku nieba i przyszła mu do głowy jedna myśl; Duch! Jakby drewniana konstrukcja mogła powstrzymać ducha, zatrzasnął drzwi i oparł się o nie plecami. Heine kulił się przed nim. Kapłan pogrzebał w kieszeni płaszcza na różaniec i spędził noc siedząc w salonie przy przyciemnionym kominku, rozbudzając się i modląc się.
Rano szybko się ubrał, chwycił swoją starą biblię i wraz z Heine u boku udał się w chłodne poranne godziny do kościoła, gdzie modlił się przed tabernakulum. A kiedy w końcu wstał, powoli i boleśnie, pocił się pod płaszczem. Ponieważ następnego dnia była niedziela, jego jedynym celem na dzień było przygotowanie się do mszy. Nie chcąc opuścić ochrony Najświętszego Sakramentu, postawił się na pierwszej ławce, studiując i modląc się do rana i popołudnia. Ojciec McEntee nigdy przez całe swoje lata służby Bogu nie zbliżył się do takiego doświadczenia. Słyszał o takich rzeczach jak duchy i diabły, ale nigdy wcześniej nie spotkał się z czymś takim i był przerażony.
A gdy na witrażach kościoła zaczęły padać cienie, kapłan został zmuszony do ponownego przeczytania drugiego czytania, które było listem św. Pawła do Filipian. „Z tego powodu Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię”. I słowa na stronie wyblakłej starej biblii wydawały się śmiałe, „… na imię Jezusa każde kolano powinni się zginać, zarówno w niebie, jak i na ziemi i pod ziemią. ”Stary kapłan zatrzasnął księgę, która obudziła Heine, który spał w przedsionku, i razem spieszyli z powrotem do plebanii w gasnącym świetle dnia.
Ojciec Deckenbrode
Zanim kapłan wrócił na plebanię, Cook przygotował śniadanie i lunch, ustawił je, zabrał je i zostawił na stole obiad. Ojciec McEntee zjadł niewiele z talerza, a następnie podniósł go ze stołu do czekającego Heine. Potem ustawił się przy kominku, najpierw dodając nowe polana i rozpalając płomień. Gdzieś w swoim Getsemane obserwuj, jak jego ciało go zdradza, i zasnął. Ale nie spał, trzymając Heine za pysk, ściskając pasterza i modląc się cicho, gdy zaczęło się gwizdanie.
„Święty Michale Archaniele”, gwizdy dobiegały z dołu na cmentarzu, „broń nas w bitwie”. Powoli stawało się coraz głośniejsze. „Bądź naszą ochroną przed niegodziwością i pułapkami diabła”. Im bardziej się zbliżało, tym silniejsze było: „Niech Bóg go zgani, pokornie się modlimy”. I dźwięk dochodził ścieżką prowadzącą do plebanii. „I czyń, o Książę Niebiańskiej Zastępy, Boską Mocą Boga” i tuż za drzwiami plebanii „wrzucony do piekła, Szatana i wszystkich złych duchów”, rozległo się pukanie do drzwi. Stary kapłan już tam był i przyłożył rękę do gałki, „która wędruje po całym świecie”, a on otworzył drzwi i krzyknął ostatnią linię: „Szukając ruiny dusz !!” I nikogo tam nie było i zawodzenie zaczęło się z powrotem na wzgórze w kierunku cmentarza, gdy stary kapłan wyciągnął swój ostatni i ostatni arsenał: „W imieniu Jezusa Chrystusa, kim jesteś?”
I natychmiast zawodzenie ustało. Nastąpiła krótka pauza, a potem zdenerwowany głos oddzwonił: „Jestem duchem Ojca Deckenbrode, jestem winien kucharzowi 200 $, a św. Piotr nie wpuści mnie do nieba, dopóki pieniądze nie zostaną zapłacone”. i zniknęły, gdy istota weszła głębiej w rzędy nagrobków i zniknęła.
Pocący się stary ksiądz zatrzasnął drzwi. Był zarówno przerażony, jak i zwycięski, ale teraz przynajmniej znał swojego gościa. Pytanie brzmiało teraz: skąd wziąłby 200 $.
Wezwał Heine i wyczerpany wspiął się po schodach do łóżka.
Oferta
Następnego dnia stary duchowny wziął ambonę i głosił, jak nigdy wcześniej. Rozwinął imię Jezusa, moc w imię i siłę Boga, aby posłać swoich archaniołów, gdy wszystkie okropności piekła stanęły u drzwi. A kiedy skończył celebrować masę zatłoczoną niemieckimi imigrantami, głównie rolnikami, znów zaczął się martwić o pieniądze.
Tak więc swoim najbardziej namiętnym błaganiem poprosił ludzi, aby dali tylko „specjalną intencję”, używając słowa „zdesperowany”, aby wyrazić swoje zdanie. Nie chciał przestraszyć ludzi, którzy powiedzieli im, że mają przesiedlonego ducha byłego kapłana wędrującego po ukochanym terenie kościoła.
Po mszy skarbnik kościoła podał mu koszyk pełen pieniędzy: „201, 11 $, Ojcze” - powiedział z błyskiem w oku.
Kapłan zmienił szatę i poszedł prosto do plebanii. Cook już ustawił posiłek południowy i zdejmował fartuch, kiedy stary kapłan postawił kosz na stole. „Spłaci to dług ojca Deckenbrode'a”. Kucharz wyglądał na zaskoczonego. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale potem je zamknął, jakby postanowił nie mówić tego, co miał powiedzieć. Zebrał kosz i wyszedł, zerkając po raz ostatni, aby skinąć księdzu przed wyjściem z kuchni.
Spoczywaj w pokoju
Tego popołudnia ojciec McEntee zabrał Heine na spacer. Zastanawiał się, dlaczego ojciec Deckenbrode pożyczył pieniądze od kucharza. Wiele pytań bez odpowiedzi, leżących tutaj. Stary kapłan znalazł to, czego szukał - grób ojca Deckenbrode. Schylił się i podrapał po głowie Heniego, modląc się: „Wieczny odpoczynek daj mu, o Panie, i niech świeci na niego wieczne światło. Niech dusza wiernych odeszła, dzięki miłosierdziu Bożemu, spoczywa w pokoju. Amen. Spoczywaj w pokoju, Ojcze Deckenbrode, obyś odpoczywał w pokoju. ”
Tej nocy tereny Świętego Michała były ciche. Nigdy więcej ojciec McEntee nie słyszał gwizdów i płaczu ojca Deckenbrode, ducha cmentarza.
Kościół św. Michała, Fryburg, Pensylwania Dzięki uprzejmości Drone Guys
Zwróć uwagę na plebanię po lewej stronie kościoła, posąg Świętego Michała nad wejściami do drzwi i cmentarz po lewej stronie kościoła za plebanią.
Referencje:
http://www.st-michael-church.com/churchistory.php